Łucznicze Judo czyli włuczenie się w lesie

Dziś trochę na temat włuczenia się – to nie błąd ortograficzny, tylko specjalna odmiana włÓczenia się po okolicy z łUkiem w ręku. Ideę tej zabawy dobrze oddaje angielski termin „stump shooting”, czyli dosłownie strzelanie do pieńków – chodzi o spacer w terenie połączony ze strzelaniem do napotkanych po drodze obiektów, takich jak pieńki właśnie, kępy trawy, kretowiska czy cokolwiek innego, co może posłużyć nam za cel.
W krajach, gdzie myśliwi mogą używać łuków (w Polsce jest to zabronione), stump shooting jest bardzo popularny jako jeden z najlepszych sposobów treningu przed polowaniem. U nas możemy się w ten sposób przygotowywać do zawodów 3D, field albo łucznictwa konnego – wszelkich odmian tego sportu, w których potrzebna jest umiejętność szybkiej oceny odległości i strzelania na zmienne dystanse.
Ale przede wszystkim 'włuczenie się’ to po prostu znakomita zabawa sama w sobie!

 

W odróżnieniu od wielu innych form łucznictwa, które najlepiej uprawia się rywalizując w mniejszej lub większej grupie, stump shooting to idealna aktywność dla samotnego strzelca czy pary łuczników. Strzelanie w ten sposób gdy zbierze się więcej niż 3-4 osoby zaczyna się rozciągać w czasie i robić nieco nużące.

Sama idea jest prosta: spacerujemy gdzieś z dala od ludzi, w możliwie urozmaiconym terenie i wypatrujemy jakiegoś charakterystycznego obiektu w zasięgu naszego łuku. Wypatrzywszy na przykład spróchniały pieniek oceniamy wzrokiem odległość do niego, uważnie sprawdzamy, czy linia strzału jest bezpieczna (wliczając teren poza celem i odpowiednio szeroki margines po bokach) i strzelamy. Wypuszczamy zazwyczaj jedną, czasami dwie strzały i idziemy ocenić trafienie, albo odnajdujemy chybione pociski. Z reguły nie strzelamy w to samo miejsce ponownie, tylko zebrawszy strzały kontynuujemy wędrówkę, wypatrując nastopnej okazji.
Najważniejsza cecha włuczenia się, to strzelanie na nieznane odległości. Nigdy nie sprawdzamy dystansu przed strzałem, tylko próbujemy ocenić go wzrokiem, ewentualnie pomagając sobie rozmaitymi trikami, ale nie stosując np. dalmierza.
Strzały na szczęście widać w locie, więc bliskie chybienie jest niemal tak samo satysfakcjonujące, jak bezpośrednie trafienie.

Jeśli chodzi o luki, to można wykorzystać każdy typ, ale stump shooting szczególnie popularny jest wśród łuczników tradycyjnych – chyba głównie ze względu na wagę sprzętu i komfort spacerowania z nim.

Jak wie każdy choć odrobinę doświadczony łucznik, strzały mają przedziwną zdolność do ukrywania się w trawie i ściółce.
Kluczowe dla ekonomicznego sensu włuczenia są więc odpowiednie groty, zapobiegające gubieniu amunicji. Najpopularniejsze są groty „judo”, produkowane przez amerykańską firmę Zwickey (zwickeyarcheryinc.com). Nazwa nie ma nic wspólnego z Izraelitami 😉 pochodzi zaś od słynnej sztuki walki opartej na stosowaniu rozmaitych chwytów.
Wynalazcom ich twór zaopatrzony w cztery 'chwytne’, sprężynujące, druciane ramiona tak się jakoś skojarzył. Różnica w porównaniu ze zwykłym grotem tarczowym jest dramatyczna – może lekką przesadą jest, że nie da się takiej strzały zgubić, ale zdarza się to raz na parę tysięcy strzałów, a nie co drugi…
Ich wytrzymałość też jest imponująca: delikatnie wyglądające sprężynki wykonane są z jakiegoś takiego amelinium, które spokojnie wytrzymuje nawet kontakt z kamieniami. Groty są dość drogie – odradzamy chińskie podróbki – ale nie potrzebujemy ich dużo.


Do wytrzymałych grotów warto dobrać mocne promienie. Wersję wkręcaną warto zainstalować na karbonowym promieniu zaopatrzonym w aluminiowe kołnierze wzmacniające na obu końcach. Z kolei jeśli chodzi o grot na stożek i promienie bardziej tradycyjne, to od drewnianych znacznie lepiej sprawdzają się bambusowe.
Nie bez znaczenia są też kolory lotek – jak najbardziej jaskrawe, jednolite i możliwie „sztuczne”, jak na przykład jaskrawy różowy czy żółty.
Tyle krótkiego opisu, do tematu stump shooting, szczegółów wykonywania odpowiednich strzał oraz techniki celowania i strzelania będziemy jeszcze wracać!